Wstałem, zjadłem śniadanie, ubrałem się wziąłem wszystko co potrzebne, laskę i plecak z miksturami, zwojami.
Ruszyłem w stronę ratusza, po drodze poszedłem jeszcze na targowisko i znalazłem tam handlarza, który posiadał trująca nabatkę, (szkoda że tylko jedną) która potrzebna jest do stworzenia trucizny.
Kupiłem ją, nie zważając na cenę, skoro jest tak rzadka każda cena jest dobra.
Doszedłem do ratusza, spojrzałem na listę i zobaczyłem swoje imię, ucieszyłem się, w końcu mogę ruszyć dupę dalej, niż poza miasto lub las, w którym szukam zazwyczaj ziół.
Wszedłem do ratusza na piętro, po zaliczkę, przy drzwiach zauważyłem urzędnika.
Szybko pobiegłem w jego stronę mówiąc:

- Przyszedłem po zaliczkę

Ostatnio edytowany przez Roarino (2013-08-04 15:19:37)

Po zapoznaniu się z listą wszedłem do ratusza. Wchodząc zobaczyłem urzędnika i kilku awanturników. Postanowiłem się przywitać z awanturnikami.
-Hej! Wołają na mnie Bielikowski, a na was? - gestykulując przy tym jakbym odganiał natrętną muchę. Spojrzałem na urzędnika.
-Kiedy dostanę swoją zaliczkę? - Spytałem się urzędnika, znów gestykulując.

Ostatnio edytowany przez Bielikowski (2013-08-04 17:33:22)

Urzędnik wyszedł ze swojego pokoju.
- Trzech wojowników to na razie za mało - Powiedział rozdając każdemu po 10 złotych monet zaliczki. - Póki nie znajdziemy przynajmniej jednego więcej nie możecie ruszyć, porozmawiajcie, poznajcie się za ten czas.



Wprowadzam zasadę, że można offtopować pod postem tą i tylko tą czcionką : D.Mój offtop: chyba jednak zagram, a nie będę tylko rządzić : DD

Otrzymałem zaliczkę i nagle nie wiem skąd słyszałem głośne tuptanie po schodach.
Tylko jedno pytanie chodziło mi po głowie.
Czym jest to co tak głośno chodzi?
Gdy zobaczyłem grubego krasnoluda wszystko wydało się jasne.
Przywitał się z nami mówiąc swoje imię
Przywitałem się z krasnoludem mówiąc

- Witam ciebie krasnoludzie mam na imię Roarino będzie nam dane być razem w drużynie.

Ostatnio edytowany przez Roarino (2013-08-04 15:52:29)

Stojąc pod ścianą zastanawiałem się co może czekać nas na misji. Wtedy usłyszałem głośne tupanie i sapanie. "Na oddech smoka! Co tam za poczwara lezie?!" pomyślałem. Kiedy ta "poczwara" wdrapała się na szczyt schodów zrozumiałem, że to zalany potem krasnolud. "Na misji pewnie będzie albo jechał na kucu albo ciągnięty przez najsilniejszych z nas." Uśmiech zagościł na mojej twarzy.

Gdy usłyszałem o sumie którą otrzymamy za wykonaną misję oniemiałem, te pieniądze się przydadzą!
Ale nie myśląc o pieniądzach spojrzałem na mapę i zacząłem mówić:

- Dobra panowie pierwsze co musimy zrobić to powiedzieć coś o sobie, obmyśleć plan i co najważniejsze wybrać lidera grupy.

Po wypowiedzeniu się wszyscy się popatrzyli na mnie, ale nie zauważyłem jakieś wielkiej chęci do rozmowy więc zacząłem mówić dalej:

- Ja mam jeden plan sabotażu, mam tutaj 2 fiolki z trucizną, 1 kropelka dolana do napitku wystarczy żeby powalić ogra.
Wystarczy że dolejemy do ich beczek z piciem 1 kropelkę tej trucizny, aby trochę zdziesiątkować ich armię.
Jeszcze mogę dodać, że trucizna zaczyna działać po 2 godzinach, ale jest bardzo skuteczna.
I tylko ja mam nadzieje że tylko ja posiadam odtrutkę.
Jakieś pytania inne propozycje?

Gdy spojrzałem na mapę poczułem gotowość, energię do działania. Wiedziałem że nie ma chwili do stracenia.

- Nie mamy teraz czasu na wybieranie dowódcy. Zrobimy to w czasie drogi, ewentualnie będziemy głosować.
Możemy ruszać ?